Na przekór malkontentom i miłośnikom Zeissa, Swarovskiego… od razu napiszę, że optycznie jest to całkiem niezły sprzęt, nawet na nocne polowanie.
Ale od początku.
Po przeczytaniu sporej ilości wypowiedzi różnych specjalistów od astronomii i tych od polowań postanowiłem, że nazbieram trochę kasy i kupię coś porządnego. Moim typem był Nikon Action VII 7×50 lub 10×50 ale nigdzie nie mogłem tej lornetki wypróbować. Śledziłem również portale aukcyjne, licząc że pojawi się jakaś Olimpijka, a może jakiś Carl Zeiss Jena. Niestety nic akurat nie było, a lornetka by się przydała. Odwiedziłem więc lokalne sklepy od myśliwskich, po te z militariami i owszem były w nich całkiem niezłe lornetki, szkoda tylko, że strasznie drogie. W jednym ze sklepów tak z ciekawości wziąłem do ręki tytułowego Baigisha i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że całkiem nieźle przez niego widać. Pomyślałem 20x powiększenie, a obraz wyraźny i ręką jeszcze pewna bo mi nic nie drży. Z drugiej strony wrodzona nieufność kazał mi wątpić w oznaczenie na obudowie. Następnego dnia udałem się do najlepiej wyposażonego sklepu i przyglądnąłem się różnym egzemplarzom tym razem również tym z powiększeniem większym niż 10x. Jak tylko wziąłem w soje ręce taką 14x wiedziałem, że te 20x Baigisha to ściema bo przy 14 nie mogłem opanować drżenia rąk, a tu niby przy 20 jest ok. Za to muszę przyznać, że w przedziale cenowym do 300 zł żadna z lornetek nie przebiła jakością optyczną tej taniej, w sumie chyba najtańszej bo sklepie była za 140 zł, a w internecie można ją kupić za około 100 zł wraz z przesyłką. A już całkiem rozczarował minie Nikon Aculon 10×50, który nie dość, że wcale nie tani to jeszcze w porównaniu z ruskim „badziewiem” – jakby niektórzy powiedzieli – wypadł blado.
Raz kozie śmierć – tak pomyślałem i postanowiłem kupić tą oglądaną, a właściwie jeden z dwóch oglądanych egzemplarzy, które oczywiście według mnie niczym się nie różniły. Jeszcze trochę utargowałem z ceny i za 120 zł zakupiłem coś co ma mi służyć przez jakiś czas. Oczywiście nie ma co się oszukiwać, że jest to lornetka na lata, sporo plastiku szkła bez żadnych powłok pryzmaty porro być może BK4 – nigdzie nie znalazłem na opakowaniu dokładnego opisu, a w katalogu dostępnym na stronie rosyjskiego producenta nie ma takiego modelu. Poszukałem trochę w internecie i możliwy jest zakup tej lornetki bezpośrednio z HongKongu za pośrednictwem Aliexpres – domniemać więc można, że to chińska podróba i takie wrażenie sprawia po krótkim użytkowaniu. Osłona obiektywu od razu wypadał z zaczepu i w ogóle słabo się trzyma na obiektywie, pasek krótki i fatalny. Ogólnie tandeta ale wystarczy przyłożyć ją do oczu by od razu zapomnieć o tych defektach bo świat widziany prze nią wygląda lepiej niż na żywo – ostro, jasno, wyraźnie nawet na bokach.
Po pierwszych zachwytach postanowiłem, że sprawdzę jakie tak naprawdę ma parametry ta lornetka. Zmierzyłem średnicę wyjściową i ta wyszła mi 6 mm, zmierzyłem średnicę obiektywu i tu okazało się, że 50 mm to jest – ale od plastiku do plastiku, a szkło w rzeczywistości ma około 45 mm. Po przeliczeniu wyszło iż powiększenie to 7,7x. Oczywiście wyniki mocno w przybliżeniu bo i metody pomiaru domowe, a nie naukowe.
A jak w praktyce, no cóż nie nadaje się do wbijania gwoździ bo co niektórzy oczekują by lornetka również i do tego się nadawała choć to z pewnością byłoby zaletą. Sporo w niej plastiku ale główna obudowa wykonana jest z metalu, który obłożony jest antypoślizgową okładziną. Jakość wykonania tej lornetki jest na poziomie jej ceny ale wystarczy przez nią popatrzeć by zapomnieć o jej mankamentach. Optycznie tej lornetce nie ma co zarzucić. Na ostatnim nocnym polowaniu pokazałem ją znajomemu, który zakochany jest w Zeiss-ach i gorąco mnie namawiał na zakup tej marki. Kiedy spojrzał przez nią stwierdził – i za nią dałeś tylko 120 zł, całkiem nieźle przez nią widać. Na kolejnym polowaniu porównałem ją z jego leciwym Zeissem, skłamałbym pisząc, iż nie ma różnicy ale ta różnica nie jest znów aż tak spora. Za dnia przy dobrej widoczności lornetka z Jeny wypadła lepiej być może tylko dlatego, że to 10×50. Za to kiedy się już ściemniało to różnice się zacierały mimo nieco większej średnicy wyjściowej Baigisha nie była ona wcale jaśniejsza, a źrenica mojego oka ma jeszcze 7 mm. Po tym porównaniu umocniłem się w przekonaniu, że nie wyrzuciłem pieniędzy w błoto.
Pewnie wielu z was widząc na lornetce 20×50 nawet nie sięgnie po nią, podobnie i ja gdyby nie przypadek to nie wziąłbym jej do ręki. Zaryzykowałem i kupiłem ten produkt, który okazał się faktycznie nie najlepszy bo już po kilkugodzinny spacerze zaczęły luzować się śruby – dobrze że można dokręcić je palcami i wszystko działa jak należy. Po kilkuset krokach zgubiłem zatyczkę obiektywu – na szczęście w porę się kapnąłem i ją znalazłem, a zatyczki okularów nawet nie zabieram. Ale optycznie jest to całkiem niezły sprzęt i przy odrobinie dbałości, pilnowaniu luzów, delikatnych przeróbkach (mocowania zatyczek) z pewnością posłuży jakiś czas, który można poświęcić na szukanie jakiegoś używanego klasyka lub zbieranie na coś nowego. Wydatek około 100 zł – bo tyle trzeba wydać na tą lornetkę wraz z przesyłką, kupując ją za pośrednictwem internetu – nie zrujnuje budżetu.
Jeżeli ktoś szuka taniej a przyzwoitej optycznie lornetki to myślę, że może sprawdzić sobie tego Baigish-a. Oczywiście polecam odwiedzić lokalne sklepy by móc samemu przekonać się jak naprawdę przez nią widać. W przedziale cenowy do 300 zł ta lornetka wypada naprawdę świetnie – zwłaszcza że jest jedną z tańszych.