Pstrągowa rzeka – przewodnik po Sanie

„Pstrągowa rzeka” – Przewodnik po Sanie od Hoczwi do Sobienia

Format A5, oprawa miękka, 144 strony, druk wielobarwny.

Jest to przewodnik dla wędkarzy, którzy chcieliby poznać ten wspaniały odcinek Sanu. W książce znaleźć można dokładne mapy łowisk, trasy dojazdowe i miejsca do zaparkowania. Publikacja ta powstała z myślą o wędkarzach łowiących pstrągi na spinning. Również muszkarze znajdą tu dla siebie cenne informacje, które pozwolą im jeszcze skuteczniej łowić nie tylko pstrągi, ale i lipienie. Atutem tej książki są mapki, na których dokładnie pokazane jest nie tylko gdzie można zaparkować, czy jak dojechać do wody, ale również można z nich wyczytać gdzie są ciekawe rynny i przelewy. Z pewnością jest to obowiązkowa lektura dla każdego kto chce wędkować na tym odcinku Sanu.

Poniżej przedstawiam fragment jednego z rozdziałów

Łączki (doły)

Łączki to miejscowość przy Pętli Bieszczadzkiej. Jadąc z Leska w stronę Baligrodu, mijamy most w Huzelah, potem droga biegnie wzdłuż rzeki, a kiedy zaczyna się od niej oddalać na samym skręcie drogi w prawo mamy gruntową dróżkę w lewo. Kiedy zjedziemy tą utwardzoną klińcem drogą na sam dół, do samej rzeki, mamy plac na zaparkowanie samochodu – można by powiedzieć kolejny parking. Jak ze znajomymi wybieramy miejsce łowienia i padnie hasło „Łączki” to każdy wie, że chodzi o ten parking, a właściwie ten odcinek rzeki powyżej i kawałek poniżej parkingu. Jest to chyba najbardziej znane miejsce na Sanie, a przez to bardzo oblegane. Dzieje się tak nie bez powodu, bo sporo tu ciekawych miejsc i pstrągów. Często słyszę jak inni wędkarze mówią o tym miejscu „doły”, dla mnie i moich znajomych wystarczy hasło „Łączki”, by wiedzieć gdzie pojedziemy.

„Parking” dla wędkarzy – jeszcze początkiem sezonu nie jest tu ciasno, ale z nadejściem cieplejszych miesięcy pojawiają się tu przyczepy kempingowe i namioty
„Parking” dla wędkarzy – jeszcze początkiem sezonu nie jest tu ciasno, ale z nadejściem cieplejszych miesięcy pojawiają się tu przyczepy kempingowe i namioty

W przypadku tego odcinka określenie miejscówka będzie trochę niedopowiedzeniem, bo jest tu kilkaset metrów dobrej wody z przelewami, głazami i rynnami. Nie znam na Sanie drugiego tak urozmaiconego dna. Lubię tu łowić przy niskiej i czystej wodzie. Bywa jednak, że jak już wspominałem, Hoczewka po deszczach lub wiosennych roztopach brudzi rzekę do połowy. Najlepiej wtedy dotrzeć do krawędzi czystej i brudnej wody lub przedostać się na drugi brzeg. Jest to jednak dość trudne, bo nawet znającym dobrze dno trafiają się wpadki, a właściwie wpadnięcia do wody. Śliskie kamienie, niepozorne przelewy, które potrafią podciąć nogi, momentalnie wymywany spod nóg piasek – to wszystko wymusza na brodzącym konieczność dużego skupienia, i to nie tylko przy brudnej wodzie, ale również gdy jest czysta i niska. Pamiętam sytuację sprzed kliku lat kiedy mój znajomy, bardzo dobry wędkarz, znający San jak mało kto, właśnie na Łączkach zaliczył kąpiel. Sytuacja dość groteskowa – tyle co kupił sobie nowy kapelusz i był strasznie zadowolony, że słońce nie będzie świecić mu w oczy. Łowił kilkadziesiąt metrów powyżej mnie i mimo, że stał na środku rzeki, to wodę miał zaledwie do kolan. Obejrzałem się w jego stronę, by zobaczyć jak mu idzie. Zrobił krok do przodu i nagle na wodzie widziałem już tylko sam kapelusz. Jak stał tak wpadł do dołka głębokiego na przynajmniej 1,7 metra, bo tyle gdzieś ma wzrostu. Kapelusz przypłynął do mnie, a on wyszedł na kolejny głaz. Wpadnięcie w spodniobutach do wody, nawet tej płytkiej, może skończyć się źle. Uwięzione w środku powietrze działa jak koło ratunkowe z tą różnicą, że to nogi będą „ratowane”, a tak wypychanymi do góry nogami nie można się podeprzeć, natomiast głowa idzie wtedy do dna. Zazwyczaj znosi takiego pływaka na płytsze miejsce, gdzie bez problemu może się wydostać. Zawsze trzeba być czujnym, bo w każdej chwili możemy stracić grunt pod nogami i wpaść w jakąś głębię lub dołek – stąd chyba używana przez innych wędkarzy nazwa „doły”. I właśnie dlatego nie przepadam za tym miejscem kiedy woda jest brudna i nie widać dna, bo mimo że znam je doskonale, to brodzenie tam jest dość uciążliwe. Tutaj też widziałem najwięcej „pływaków” – chyba każdy z moich znajomych zaliczył tu mniejszą lub większą kąpiel.

Mapka pokazująca odcinek rzeki nazwany „Łączki”
Mapka pokazująca odcinek rzeki nazwany „Łączki (doły)”

Wróćmy do samej miejscówki. Pamiętacie jak przy opisie poprzedniej – czyli parkingu – napomknąłem, że przy zejściu do wody w dole widać zakręt? Jest to pierwszy zakręt na Sanie od ujścia Hoczewki. Tuż powyżej niego przy prawym brzegu znajduje się poprzerywana wyspa. Kiedy więc z obecnego miejsca pozostawienia samochodu udamy się w górę rzeki, dojdziemy powyżej zakrętu i będziemy mieli przed sobą niepozorną wodę, a małej wyspy pod drugiej stronie rzeki nawet nie dostrzeżemy. Wchodzimy do rzeki i obławiamy wszystko przed sobą. Miejsce choć niepozorne może obdarzyć nas ładną rybą. Sama wysepka po drugiej stronie może okazać się również ciekawa. Ja jednak najczęściej w tym miejscu przedostaję się na drugą stronę rzeki, by spokojnie schodzić w dół i obławiać ten mniej uczęszczany i bardziej niedostępny brzeg. Zwłaszcza na początku sezonu, kiedy to jeszcze pstrągi są na głębszej i spokojniejszej wodzie.
Przejście w tym miejscu może okazać się niełatwe, mimo że woda nie wygląda tu groźnie, a na dnie nie ma niespodzianek w postaci skał i dołków, to jednak nurt w tym miejscu jest dość silny i momentalnie wymywa żwir spod nóg i porywa.

Jedno ze zdjęć ilustrujących ten rozdział
Jedno ze zdjęć ilustrujących ten rozdział

Na samym zakręcie woda jest dość głęboka. Wygląda ona niepozornie, ale na dnie jest sporo kryjówek gdzie czają się pstrągi i atakują przepływające przynęty. Jakiś czas temu łowiliśmy ze znajomym nieco niżej. Mimo dobrej pogody, czystej wody i stabilnego od kilku dni ciśnienia, nie mieliśmy brań. Niżej na zakręcie pewien wędkarz holował pstrąga za pstrągiem. Kiedy już mu się znudziło i zszedł z wody zagadaliśmy do niego, a on pokazał nam dwa prawie pół metrowe pstrągi. Zdradził nam również tajemnicę swojego sukcesu – łowił na małego pomarańczowego woblera. Poszliśmy na zwolnione przez niego miejsce i również złowiliśmy po kilka pstrągów.

[…]

Zdarza się, że na pstrągowego woblera weźmie głowacica...
Zdarza się, że na pstrągowego woblera weźmie głowacica…

 

Książkę można kupić w dobrych księgarniach, być może pojawi się w niektórych sklepach wędkarskich. Najlepiej zamówić ją za pośrednictwem strony wydawcy www.ruthenus.pl. W ramach promocji do publikacji, przez jakiś czas, będzie dodawana Mapa Soliny (najdokładniejsza jaką do tej pory miałem okazję oglądać). Na mapie podane są głębokości, co jest niezwykle przydatne dla osób nie znających tego zbiornika, a które chcą tam wędkować. Promocja ma ograniczenie czasowe.

 

Opis mapy zamieszczony na stronie wydawcy:

Solina – Mapa turystyczno-nazewnicza kreślona przez Wojciecha Krukara

Krosno 2012/2013. Oryginalne nazewnictwo, plan batymetryczny, informator krajoznawczy, spis przystani, keji i wypożyczalni, siatka GPS

 

 

Książka sprzedawana jest w promocji wraz z Mapą Soliny
Książka sprzedawana jest w promocji wraz z Mapą Soliny

 

pstragowa-rzeka006
Jezioro Solińskie 1:25000 – mapa kreślona przez Wojciecha Krukara

 

Niżej jeszcze kilka fotek obrazujących co zawiera ta książka

Spis treści
Spis treści
Kolejna z mapek
Kolejna z mapek
Strona tytułowa rozdziału „Domki Postołów”
Strona tytułowa rozdziału „Domki Postołów”

 

 

Komentarz do „Pstrągowa rzeka – przewodnik po Sanie

  1. Rok 2016 prawdopodobnie poświęcę nauce. Nauce wędkarstwa muchowego. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się przełamać i wytrwać. Ta pozycja w literaturze wędkarskiej na pewno by mi pomogła….

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.