Penn SPINFISHER SSV 4500
Od kilku lat z różnymi efektami staram się łowić sumy z trollingu. Do tej pory moja wędka była wyposażona głównie w multiplikator – stary poczciwy, który wiele lat wcześniej dostałem od ojca. Do tego początkowo bardzo gruba żyłka a ostatnio nie mniej gruba plecionka. Taki zestaw miał jednak pewną wadę – zarzucanie przynęty było praktycznie niemożliwe – albo sprzęt nie taki albo moje umiejętności w posługiwaniu się multiplikatorem zerowe. Na szczęście w trollingu mogłem wypuścić wabik za łódką. Czasem jednak bywało tak, że wieczorami napływaliśmy na jakąś ciekawą przykosę, gdzie lepiej było spinningować. Mój zestaw praktycznie wykluczał mnie z tego łowienia – mogłem wprawdzie zabierać na łódkę drugą wędkę jednak im mniej sprzętu tym wygodniej. Miałem już powód by zmienić kołowrotek na tradycyjny ze stałą szpulą, na dodatek postanowiłem odchudzić nieco sprzęt. W tym czasie często łowiłem z moim dobrym znajomym Darkiem, który zazwyczaj miał najwięcej brań sumów. Próbując rozszyfrować jaka może być tajemnica jego sukcesu i jednym z elementów, który różnił nasze zestawy, a mógł mieć realny wpływ na głębokość prowadzenia przynęty była plecionka. Ja używałem grubej prawie 50 funtowej, a Darek zaledwie 30 funtowej. Nadarzyła się więc okazja by przy zmianie plecionki zmienić również kołowrotek.
Wybór był nieco przypadkowy, a założenia dość oczywiste: tani i dobry, a przy tym nadający się zarówno do sumowego trollingu jak i do spinningu. Wybrałem kołowrotek Penn SPINFISHER SSV 4500 bo faktycznie jest w niewygórowanej cenie, a przy tym jego opis napawał optymizmem. Na dodatek w zspecyfikacji podany był dość precyzyjnie parametr maksymalnej siły hamulca, która wynosi 11,25 kg. – wynik może nie jest jakiś powalający bo są kołowrotki, które mają siłę hamowania nawet ponad 30 kg przy czym są to duże ciężkie kręciołki, głównie do stacjonarnego łowienia. A na dodatek ja chciałem odchudzić zestaw, moja nowa plecionka ma wytrzymałość 30 funtów (ok. 13,6 kg). Moc hamulca jest w tym kołowrotku wystarczająca by nie zrywać plecionki, a przy tym pozwoli na pewny hol nawet największej ryby – należy tu pamiętać, że chodzi przede wszystkim o łowienie z łodzi.
Opis jaki podaje producent
- 6 łożysk – 5 kulkowych wykonanych ze stali nierdzewnej HPCR™ + 1 łożysko oporowe
- Full Metal Body™ – w pełni metalowa obudowa, rotor i korpus
- Anodyzowana aluminiowa szpula
- Przekładnia główna wykonana ze stopu cynk-aluminium
- Water Tight Design™ – system 6 uszczelek dodatkowo chroniących przekładnię i hamulec
- Slammer Drag System – precyzyjny i bardzo mocny system hamulcowy HT-100
- Leveline™ – idealna oscylacja szpuli dla równego nawoju linki
- Superline Spool™ – gumowa nakładka na szpulę eliminuje ryzyko uślizgu plecionek
- Line Capacity Rings™ – specjalne oznaczenia na szpuli pozwalające monitorować bieżące ubycie linki
- Techno-Balanced™ – eliminuje drgania rotoru
- Infinite Anti-Reverse™- bezpoślizgowa blokada ruchu wstecznego
- Poszerzony i wzmocniony kabłąk aluminiowy
- Rolka Braid Ready™ – rolka prowadząca zapobiegająca skręcaniu się plecionek
Specyfikacja:
- Model: SSV4500
- Pojemność: 275m/0,28mm
- Przełożenie: 6.2:1
- Waga: 397g
- Nawój:76cm
- Hamulec MAX:11,25 kg
Wrażenia z użytkowania
Początkowo kołowrotek sprawiał wrażenie dość topornego, duża ilość gęstego smaru powodowała, że na świeżo chodził dość ciężko. Sytuacja zmieniła się szybko, bo już po kilku zarzuceniach i zwinięciach przynęty – zaczął chodzić płynnie i w miarę lekko.
Zaraz na pierwszym łowieniu dopadła mnie ulewa, deszcz zalał łódkę prawie do połowy, a pozostawiona na łodzi wędka praktycznie utonęła. Cały kołowrotek znalazł się pod wodą na dość długą chwilę. Oględziny po wyschnięciu i dalsze użytkowanie nie wskazywało żeby ta woda w jakikolwiek sposób mu zaszkodziła. Wychodzi na to, że uszczelnienia o jakich pisze producent oraz smar działają.
W specyfikacjach udostępnianych na stronach internetowych podawane jest, że na szpulę wchodzi 275 m żyłki o grubości 0,28mm. Ale na opakowaniu kołowrotka mamy podane bardziej precyzyjne parametry i 30 funtowej plecionki wchodzi na szpulę 200 yds. Producent plecionki, którą kupiłem na opakowaniu napisał, że ma ona grubość 0,25mm i wytrzymałość 30 lb, a na szpulę weszło mi jej około 180 m – do rantu zostało około 1 może 1,5 mm, czyli się zgadza.
Pierwszy raz moc i płynność hamulca miałem okazję zweryfikować ale niestety nie na rybie, a na zaczepie. Maksymalnie zakręcony wystarczył by wyciągnąć mnie z łódki. Hamulec działa bardzo płynnie, a każdy skok pokrętła dawał zauważalną różnicę w stawianym oporze. Na jednym z wypadówm miałem szczęście złowić 160 cm suma. Hamulec bardzo dobrze amortyzował gwałtowne szarpnięcia i odpływy skutecznie męcząc rybę.
Gdzieś wyczytałem lub ktoś mi mówił, że ten kołowrotek źle nawija linkę. Być może tak się dzieje gdy ktoś nawija bardzo grubą lub bardzo cienką żyłkę – instrukcja i zestaw przewiduje taką sytuację bo producent do kołowrotka dokłada dodatkowe podkładki, które mają skorygować tą przypadłość. Mi plecionkę nawinęło jak należy.
Z kołowrotka jestem bardzo zadowolony, jest dokładnie taki jak oczekiwałem. Teraz tylko czas może zweryfikować czy będzie to trwała i niezawodna konstrukcja.
Kołowrotek produkuje amerykańska firma Penn Fishing Tackle Manufacturing Company założona w latach 20. XX w., która powstała z myślą aby produkować kołowrotki do łowienia okazów. Taka tradycja zobowiązuje więc mam nadzieję, że kołowrotek posłuży mi wiele lat i przetrzyma największe okazy, które są przede mną – jeżeli okaże się, że coś po czasie się z nim dzieje z pewnością uzupełnię i zweryfikuję ten opis.
Czy tylko na sumy?
Z racji grubości plecionki ja będę wykorzystywał go przeważnie do łowienia z trollingu i czasem do sumowego spinningowania, ale znajomy poddał mi pewną myśl – kołowrotek ten może być również wykorzystany do łowienia królowej górskich rzek czyli głowacicy. Wprawdzie mógłbym łowić te ryby nawet na grubą plecionkę, którą już mam ale ta słabo sprawdza się podczas mrozów. I tu uwidacznia się jedyna wada kołowrotka, a mianowicie to, że sprzedawana jest bez dodatkowej szpuli, na którą mógłbym nawinąć żyłkę. Sama szpula na szczęście nie zrujnuje budżetu bo kosztuje około 100-120 zł. Myślę, że sam kołowrotek sprawdzi się doskonale do łowienia wszelkich okazów czy to będą sumy z Wisły, czy z Ebro. Sprawdzi się również na norweskie wielkie szczupaki. Jak podaje producent nie należy przejmować się słoną wodą – więc również można go wykorzystać do morskich łowów. Pojemność szpuli wprowadza tu pewne ograniczenie głębokości łowiska. Kiedy głębokość nie będzie znaczna jak na Bałtyku około 50 m to to można również wykorzystać go i tu ale przy norweskich głębiach nie bardzo się przyda. Można go również używać do łowienia łososi na morzu.
Jak widać jest to dość uniwersalny kołowrotek, który w zasadzie sprawdzi się wszędzie. Jego waga (455 g z nawiniętą plecionką) jest na tyle optymalna, że można go używać zarówno do spinningu jak i trollingu, i można nastawić się z nim na łowienie okazów. Przy tych wszystkich zaletach nie kosztuje on strasznie dużo. W sklepach internetowych można go kupić za około 360-400 zł.
W sprzedaży dostępna jest również wersja z wolnym biegiem, więc i amatorzy stacjonarnego łowienia również mogą spokojnie go wykorzystać.
Jeżeli ktoś zadałby mi pytanie: jaki kołowrotek kupić do spinningu lub trollingu na sumy z czystym sumieniem mogę polecić mu właśnie Penn SPINFISHER SSV 4500.
Kołowrotek do testów dostarczył sklep internetowy: wedkarz.pro, za co serdecznie dziękujemy. Sklep ten również sprzedaje ten kołowrotek w bardzo atrakcyjnej cenie: Penn SPINFISHER SSV 4500
wygląda zwyczajnie, ale chcę go pomacać!
Zapraszam do mnie 🙂