Kołowrotek z marketu budowlanego – tak bym mógł go nazwać bo właśnie tam go kupiłem. Na dodatek w cenie niższej niż w jakimkolwiek sklepie internetowym bo za niecałe 140 zł (po rabacie).
Według opisu producenta jest to wysokiej jakości kołowrotek z regulacją hamulca w górnej części. Zastosowanie nowoczesnych łożysk gwarantuje niebywałą trwałość przy jednoczesnym zachowaniu płynności pracy. Korpus oraz rotor wykonany z lekkich stopów, wyposażony w 9 łożysk kulkowych oraz 1 oporowe, wyjątkowo długie i precyzyjne sprzęgło przedniego hamulca… Czy w ogóle ktoś czyta te opisy, bo ja raczej nie, a przynajmniej niezbyt dokładnie. Może dlatego, że do tej pory przerobiłem już kilkanaście kołowrotków i takie z 3 łożyskami, i takie gdzie było ich 7. Super nano, kosmo technologie mają teraz wszystkie kręciołki, a ilość łożysk często nie idzie w parze z jakością kołowrotka. Ten kupiłem dlatego, że jego cena była dość przyzwoita i co ważne był dostępny w markecie, dzięki temu mogłem go nabyć w sobotę wieczorem tuż przed niedzielnym wyjazdem na ryby i po prostu jakoś przypadł mi do gustu. Wybrałem model 2000 bo jest on nieco cięższy od 1000 i wydawało mi się, że będzie lepiej wyważał wędkę – mam wrażenie, że dobrze zrobiłem ale nie mam porównania. Dopiero w domu zauważyłem, że w jednej z dwóch szpul jest dodatkowe łożysko – szkoda, że nie w obu.
Na szpulę z łożyskiem nawinąłem około 30 m podkładu z żyłki 20-stki i 150m plecionki PowerPro 17-stki. Tak przygotowany rozpocząłem sezon sandaczowy. Ryby te łowię głównie na gumy, często na znacznych głębokościach więc używam do nich główek od 5 do 20 gramów, czasem jak mocniej wiało to nawet i 30 gramowych, sporadycznie woblerów i wahadłówek, a obrotówek tylko kilka razy. Kołowrotkiem tym łowiłem cały sezon i nie mogę powiedzieć na niego złego słowa. Nie zwiódł mnie ani razu. Nie skręcał plecionki, tak jak co niektórzy piszą, nie chodził ciężko, nie zamykał się samoistnie przy wyrzucie. Początkiem tego roku (2014) na drugą szpulę nawinąłem 200 m żyłki 18-nastki – jest to idealna ilość. I tak przy wykorzystaniu tego kołowrotka zacząłem łowić pstrągi. Dopiero na nich można sprawdzić jak płynnie i precyzyjnie działa hamulec i to na szpuli bez dodatkowego łożyska.
Wprawdzie jeden sezon dla kołowrotka to jeszcze niezbyt wiele ale miałem już takie, które nie wytrzymały nawet jednego sezonu, a nawet jeden, który po braniu ładnego szczupaka zaczął szwankować. Są oczywiście bardzo dobre kołowrotki, które potrafią służyć latami jednak ich centy są o wiele wiele wyższe, a ten kosztuje niezbyt drogo i naprawdę jest solidny. Przetrwał łowienie podczas deszczu, mrozu i upału. Bez problemu wyciągnąłem nim kilka ładnych sandaczy, a i na walecznych pstrągach również się sprawdził.
Mam nadzieję, że przyda się wam ten artykuł kiedy zadacie sobie: pytanie jaki kołowrotek tani a dobry wybrać – ja z czystym sumieniem odpowiem: Kołowrotek Mistrall Amundson 20