Termowizor Quantum Lite XQ30V

Zbędny gadżet, czy przydatna rzecz?

Pewnie nie jedna osoba zastanawia się, czy aby to nie jest tylko zbędny gadżet, a nie coś co może pomóc podczas polowania. Sam miałem takie wątpliwości i dlatego podejmę tu próbę rzeczowego opisania urządzenia, tak aby każdy mógł wyrobić sobie własne zdanie.

Przed przystąpieniem do dalszego czytania zapraszam do obejrzenia filmu, który został nakręcony przy pomocy testowanego termowizora i pokazuje co i jak widać przez to urządzenie.

Link do filmu: Termowizor Quantum Lite XQ30V

Termowizor Quantum Lite XQ30V firmy Pulsar

Na noc i na dzień?

Większość, termowizję traktuje podobnie jak noktowizję czyli urządzenie, które pomaga obserwować świat nocą. Nic bardziej mylnego, o ile faktycznie noktowizja ma zastosowanie wyłącznie w ciemnościach, to termowizja również z powodzeniem może być wykorzystana w dzień. Rzut uzbrojonego oka na krzaki, las, czy trawę i od razu widać czy coś się tam czai. Pierwszy taki dzienny kontakt miałem z bażantami. Kiedy doszedłem do wysokiej trawy na skraju zobaczyłem jasne plamy sugerujące, że coś ciepłego się tam czai i faktycznie po kilku krokach spłoszyłem kilkanaście tych ptaków. Potem sarny, które schowały się w pobliskich krzakach i których nie widziałem gołym okiem. Wprawdzie, ani podczas polowania na bażanty, czy sarny nie muszę wykorzystywać termowizji bo w pierwszym przypadku dobry pies będzie niezastąpiony, a w drugim lornetka również wystarczy. Kiedy jednak będziemy chodzić po lesie za jeleniem albo dzikiem może być bardzo przydatny do szybkiego namierzenia zwierzyny.

Ja miałem nadzieję, ze urządzenie to pomoże mi bardziej w nocy niż w dzień. Dlatego niezbyt często zabierałem je ze sobą podczas dziennych wypraw. Urządzenie wprawdzie nie jest zbyt wielkie i mieści się w sporej kieszenie ale wolałem nosić je zawieszone na szyi ze względu na szybki dostęp. Nie waży ono zbyt wiele ale mimo to w dzień częściej leżało w plecaku niż wisiało na mojej szyi.

 

Co i jak widać?

Świat obserwowany przez termowizor wygląd całkiem odmiennie i trzeba się nieco do tego przyzwyczajać, np. patrząc na jadący w moją stronę samochód wcale go nie widziałem, mimo że świecił długimi światłami, za to kiedy już mnie minął doskonale widziałem jego gorący od spalin tył. Podobnie ze zwierzętami, czasem łapałem się na tym, że obserwowałem ciemną plamę, która miałem nadzieję, że za chwilę się poruszy ale po chwili przypominałem sobie, że przecież żywe jest ciepłe, a ciepłe będzie jasne.

Kiedy już przyzwyczaimy się do odmiennie widzianego świata i nie trwało to zbyt długo, to znów okazuje się, że nie zawsze wiemy na co patrzymy. Chwilę zajęło mi zanim nauczyłem się rozróżniać poszczególne gatunki – zwłaszcza te widziane z większej odległości. Problem jest kiedy zwierzyna się nie rusza np. dwie leżące sarny zlały się w taki sposób, że wydawało mi się, iż to dzik. Siedzący na skraju lasu zając wydawał się mi być lisem. Na szczęście znając sposób poruszania i zachowania się zwierząt łatwo jest domyśleć się na co patrzymy.

Pewnej nocy obserwowałem trzy jasne plamy goniące się po grani, a tej gonitwie towarzyszył dźwięk podobny do kniazienia zająca. Z odległości około 400 metrów stawiałem że są to zające – krzyki i nieregularna gonitwa na to wskazywała. Po chwili przyszła refleksja, że te plany są nieco za duże na zająca, a krzyki też nieco inne – a więc co to goniło? Nie musiałem długo czekać jak trzy plamy podbiegły dość blisko mnie, na tyle blisko, by i bez termowizji stwierdzić, że były to trzy lisy. Dwa psy goniły liszkę, którą pewnie chciały posiąść, a ta chyba nie chciała im się oddać skoro im uciekała z krzykiem. Przykład ten ma pokazać, że nie zawsze termowizja pomoże nam w rozpoznaniu zwierzyny, ja czasem miałem wątpliwości. Jednak im dłużej jej używałem tym bardziej uczyłem się jak poszczególne gatunki „świecą”.

Bażant, w mroźną noc podobnie jak sam ptak świecą również gałęzie rozgrzane w dziennym słońcu

 

Co w ciemności świeci?

W tym miejscu muszę nieco więcej napisać o samej jakości obrazu. Odświeżanie wyświetlacza wynosi 50 Hz i jest na tyle dobre, że nie ma problemu z mruganie obrazu, które może się pojawić w tańszych urządzeniach i jest bardzo uciążliwe dla oka. Sam wygląd świata głównie zależy od różnic temperatur. Paradoksalnie może się wydawać, że kiedy panuje mróz lepiej będzie widać ciepłe zwierzęta. Byłem dość mocno zaskoczony, kiedy podczas mrozów świeciło dosłownie wszystko co nie było śniegiem lub blaszanym dachem domu. Każda mysia dziura, każde drzewo było wyraźne jak w dzień, a zwierzęta ze swoim grubym, przystosowanym do mrozów futrem nie świeciły aż tak jasno. No tak, one nie mają ubrań ale potrafią utrzymać ciepłotę ciała i nie oddają tego ciepła aż tak dużo. Kiedy więc było dość mroźno, aby dostrzec zwierzę, a właściwie to być pewnym, że patrzę na zwierzę musiało się poruszać albo być na tyle blisko by świeciło jaśniej od innych obiektów. Tu znów doświadczenie przychodzi z pomocą bo im dłużej używałem termowizora to tym łatwiej i szybciej potrafiłem odróżnić poszczególne obiekty i gatunki.

Nocą wyobraźnia działa dość mocno więc nie raz ruszana wiatrem trawa wydawała się być zwierzęciem, albo dźwięk łamanej wiatrem gałęzi w wyobraźni rysował nadejście pięknego okazu. Rzut oka przez termowizor i wszystko się wyjaśniało to była tylko moja wyobraźnia. Z czasem, kiedy minęła pierwsza fascynacja obserwowania wszystkiego co popadnie, częściej zacząłem używać właśnie termowizji w sytuacjach kiedy coś usłyszałem lub wydawało mi się, że coś się rusza. Najczęściej okazywało się, że tam nic nie ma ale w kilkunastu procentach były to właśnie zwierzęta, których bez termowizji nie było szansy zobaczyć.

Pewnej nocy kiedy obserwowałem bobra na niewielkim rowie usłyszałem hałas i łamiący się lód – było to w dość sporej odległości ode mnie, a poziom hałasu wskazywał, że to coś większego.  Dzięki termowizji szybko zobaczyłem, że to dzik. Samotny odyniec wyszedł na pobliskie pole kukurydzy, oddalając się ode mnie na skraj pola i tam zaczął się posilać. Producent podaje, że termowizja ma zasię 900 m. Ja dzika bez problemu mogłem obserwować na około 700-800 metrów, potem zniknął mi za wzgórzem. Lisy widziałem z około 600 m, a sarny z prawie kilometra. Ale noc, nocy nierówna. Kiedy była mgła lub mżawka widoczność spadała dość drastycznie, a w solidny deszcz urządzenie praktycznie jest bezużyteczne.

Urządzenie ma możliwość dostosowania jasności i kontrastu do własnych preferencji. W porównaniu z noktowizorem, nie ma aż takiego efektu oślepienia. Po odłożeniu  noktowizora od oka, te dość szybko, a na pewno wiele szybciej przystosowywało się do warunków zewnętrznych niż w przypadku noktowizora. U każdej osoby adaptacja oka do ciemności przebiega inaczej. U mnie, kiedy patrzyłem przez noktowizję przez dłużą chwilę miałem problem z „oślepieniem”, w przypadku termowizji, nie było tego problemu – to jest zdecydowany plus dla termowizji.

 

Wbudowany dalmierz

Urządzenie ma wbudowany dalmierz stadiametryczny, który pozwala oszacować odległość od obserwowanego zwierzęcia. Myślę, że każdy myśliwy zna swój teren i bardziej precyzyjnie poda odległość na podstawie doświadczenia, niż oszacuje ją za pomocą tego urządzenia. Mierzenie odległości polega na usytuowaniu między dwiema poziomymi kreskami obiektu o znanej wielkości. Na wyświetlaczu są ikony: jelenia, dzika, zająca, a przy nich podana jest odległość. Drgania ręki powodują, że zrobienie tego precyzyjnie nie jest możliwe. No ale zawsze to jakiś punkt odniesienia i mw. można określić odległość.

Pomiar odległości – na zdjęciu jedząca sarna

 

Kilka praktycznych informacji

Urządzenie działa na 4 bateriach typu AA, a w zestawie znajduje się dodatkowy koszyczek na baterie. Można więc mieć przy sobie gotowy do wymiany pakiet z bateriami. Na takim jednym komplecie bez problemu mogłem używać urządzenia przez jeden wypad – kilka godzin, oczywiście nie cały czas termowizor był włączony – jak w praktyce, zawsze kiedy był potrzebny, a nawet więcej. Do tego od czasu do czasu z włączonym trybem video, który jak podaje producent powoduje szybsze zużycie baterii. Raz mi się zdarzyło, że urządzenie zaczęło mnie ostrzegać, że zaraz bateria się rozładuje, właściwie już na koniec polowania, więc można założyć, że jeden komplet baterii wystarcza na jedno polowanie, a dodatkowo, można mieć przy sobie zapas. Ja do testowania otrzymałem to urządzenie wraz z Dwupak akumulatorów Pulsar DNV 2.3 Ah i przyznać muszę, że jest to bardzo rozsądne rozwiązanie. Jeżeli ktoś zdecyduje się na zakup tego urządzenia to polecam zakup tego zestawu. Na jednej baterii mogłem używać termowizora przez kilka nocy. Nawet ciężko mi napisać ile tak naprawdę wytrzymuje na jednej baterii. Zdecydowanie jest to dość wygodne. Dwie baterie zapewniają właściwie nieograniczoną pracę, a przynajmniej nie ma szans by zużyć energię w ciągu jednej nocy. W praktyce wyglądało to tak, że jedną baterię ładowałem, drugą świeżą miałem w urządzeniu i tak wymieniałem ją przed kolejnym wypadem – tak na wszelki wypadek, a nie z konieczności.

Dwupak akumulatorów Pulsar DNV 2.3 Ah oraz koszyczek na 4 baterie AA

Urządzenie ma możliwość ustawienia 7 palet barwnych, do wyboru do koloru – ale ja ulubiłem sobie jedną – zielonkawą, miałem wrażenie, że przy tej palecie moje oko najszybciej przystosowuje się do ciemności, kiedy skończyłem obserwację. Myślę, że każdy znajdzie dla siebie odpowiednią paletę. Zdjęcia i film nie oddają rzeczywistego obrazu, niektóre tryby kolorystyczne wyglądają na zdjęciach i filmie za ciemno, a w rzeczywistości wszystko widziałem doskonale. Choć zdarzyło mi się pewne rzecz zobaczyć dopiero na filmie, a nie pamiętałem ich z obserwacji.

 

Minimalne powiększenie to 2,5x, a dodatkowo do wyboru mamy jeszcze dwa dodatkowe tryby 5x i 10x. Należy jednak pamiętać, że jest to powiększenie cyfrowe i tak naprawdę nie widzimy przy nich więcej szczegółów, a tylko większy obraz. Mimo to często korzystałem z tej możliwości.

Za pomocą jednego pokrętła mamy dostęp do wszystkich funkcji, wystarczy lekko przycisnąć by zmienić tryb jasność / kontrast lub dłużej przytrzymać by wejść w menu. Wszelkie parametry ustawia się dość intuicyjnie. Nie będę pisał o możliwości ręcznego, kalibrowania, czy gotowych presetach termowizora. Dla mnie w tym urządzeniu mogły zostać pominięte, bo to co oferuje ono zaraz po włączeniu, plus jasność kontrast i warianty kolorystyczne w zupełności były wystarczające.

 

Przydatny czy zbędny

Dość sceptycznie podszedłem do urządzenia z myślą, że to tylko ciekawy gadżet. Polowałem na lisy i po wabieniu obserwowałem okolicę czy jakiś rudzielec nie skusił się na wygrywaną prze zemnie melodię. Zobaczyłem jak lis biegnie do mnie z oddali i stanął przy oddalonych ode mnie na około 150 metrów krzakach. Patrząc przez okular próbowałem podciągnąć go myszką i kolejnym wabieniem, że nie zauważyłem, że z boku przyszedł inny i zaczął mnie obserwować. Niestety aby do niego wycelować musiałem odłożyć termowizor i obrócić się prawie o 180 stopni –  ruchy jakie musiałem wykonać spłoszyły lisa. Zły stwierdziłem, że gdybym nie zajął się patrzeniem, przez termowizję na pewno wcześniej zobaczyłbym tego z boku i być może przygotowałby się do strzału. W następnym miejscu urządzenie zostało w samochodzie i tym razem zaraz po wabieniu zobaczyłem jak lis przybiegł i stanął w odległości około 50 metrów ode mnie – a przynajmniej tak mi się wydawało. O jakże się poirytowałem, że  akurat teraz nie wziąłem termowizji bo po kilku, a może nawet kilkunastu minutach lis okazał się kołyszącą na wietrze kempą trawy. Raz więc termowizjer przeszkadzał innym razem pomagał. Od tamtej pory urządzenie prawie zawsze wisiało na mojej szyi ale używałem go zdecydowanie rzadziej. Najpierw ufałem oczom, a jeżeli miałem wątpliwość to włączałem urządzenie i sprawdzałem na co tak naprawdę patrzę. Jak dla mnie może to być naprawdę przydatne urządzenie i to nie tylko przy polowaniu na lisy ale praktycznie w każdych warunkach. Nawet siedząc na ambonie i czekając na dzika mogłem rozkoszować się widokiem zwierzęcego świata. Nie ważne, że zwierzę było poza moim zasięgiem, nie ważne, że to akurat gatunek na który w danym momencie nie można polować – ale ważne było, że coś się działo, mogłem obserwować nocne życia, gonitwy, przejścia ucieczki. Ale bywały i dni, kiedy zwierzęta w ogóle nie chciały wychodzić ze swoich schronień, nawet sarny, których u mnie jest dość sporo były gdzieś pochowane. Wtedy świat wyglądał jak pustynia i wiedziałem, że tego dnia raczej nie mam co liczyć na efekty.

Urządzenie do testów zostało mi użyczone i w końcu musiałem je oddać i powiem, że teraz mi go brakuje, może nie koniecznie do dziennych polowań ale właśnie w nocy. Słyszę coś w krzakach i nie mogę tego zobaczyć, coś wybiegło na pole a lornetka nie daje rady. Ciężko jest odzwyczaić się od dobrego. Termowizor pozwalał mi na szybką eksplorację otoczenia, pozwalała mi zobaczyć inny nocny świat. Czasem zapominałem, że poluję i po prostu obserwowałem.

Ergonomiczny uchwyt i dobry dostęp do przycisków.

 

Co udało mi się nagrać

Zacznę od tego, że samo urządzenie nie ma możliwości nagrywania filmów. Na początku kombinowałem, że może ustawię je na statywie i kamerą będę kręcić przez wizjer, mało wygodne i kiepskie efekty. W końcu w internecie zobaczyłem, że do urządzenia można podłączyć za pośrednictwem wyjścia video zewnętrzne urządzenie nagrywające, które podobnie jak sam termowizor zostało mi udostępnione do testów.  Yukon MPR Mobile Player/Recorder umożliwia nagrywania tego co widzimy przez urządzenie. Nie jest to jednak zbyt wygodne ze względu na konieczność spięcia obu urządzeń kablem, który będzie przeszkadzał. To znów innym razem kable mi się rozłączyły – jak np. w przypadku dzika, o którym wspomniałem. Albo z podniecenia, kiedy wyszły na minie jelenie, zamiast włączyć nagrywanie wyłączyłem je. Innym problemem jest to, że to urządzenie nie nagrywa pełnego obrazu – obcina dół. Jeżeli ktoś ma zamiar dokumentować to co widzi to powinien rozważyć zakup modelu z wbudowaną możliwością bezpośrednio nagrywania, a nie za pośrednictwem zewnętrznych urządzeń. Być może ja nie potrafiłem skonfigurować tego urządzenia ale sam rejestrator nie był celem testów więc nie zależało mi na tym, a to co udało mi się nagrać i tak wyszło dość interesująco.

Obraz oglądany bezpośrednio przez wizjer wydaje się lepszej jakości, wyraźniejszy i zdecydowanie jaśniejszy. Film niestety nie oddaje w pełni tego co i jak widać.

Yukon MPR Mobile Player/Recorder
Wyjście video

Kilku ładnych sytuacji nie udało mi się zarejestrować, jak już pisałem, bo to nie włączyłem nagrywania albo kabel mi się rozłączył, czy też nie brałem rejestratora bo mi kabel po prostu przeszkadzał i irytował. Mimo to myślę, że kilka ciekawych ujęć udało mi się zarejestrować. zapraszam do zapoznania się z filmikiem, który zmontowałem. Film przedstawia to co widziałem, jedynie go poprzycinałem aby nie zanudził się za szybko. Większość nakręcona była w okresie mrozów. Za nim otrzymałem sam rejestrator również obserwowałem zwierzęta w dodatnich temperaturach i bez śniegu. Szczerze powiem, że wtedy nawet był mi on bardziej przydatny. Jedno małe wyjaśnienie przez pomyłkę ustawiłem zły rok 2017, a wszystko było nakręcone w 2018, więc proszę nie sugerować się datą.

Film zarejestrowany za pośrednictwem: Termowizora Pulsar Quantum Lite XQ30V

 

Zestaw zawiera

Produkt sprzedawany jest wraz z pokrowcem, smyczą,  ściereczką do czyszczenia optyki, kompletem baterii i dodatkowym koszykiem na baterie oraz z przewodem do podłączania zewnętrznego rejestratora vide.

Pokrowiec na termowizor

 

Specyfikacja techniczna podana przez producenta

Typ urządzenia: monokular
Zasięg obserwacji: 900 m
Sensor: mikrobolometr niechł.
Rozdzielczość sensora (W x H): 384 x 288 pikseli
Rozmiar piksela: 17 mikronów
Częstotliwość odświeżania: 50 Hz
Wyświetlacz: AMOLED
Rozdzielczość wyświetlacza: 640 x 480 pikseli
Kolorystyka obrazu: 7 palet barwnych
Parametry obiektywu: 30 mm F/1,6
Zakres spektralny: 8-14 mikronów
Zoom cyfrowy: 2x, 4x
Minimalna odległość ostrego widzenia: 3 m
Parametry zasilania: 4 x AA (6V)
Klasa wodoszczelności: IPX4
Minimalne powiększenie: 2,5 x
Maksymalne powiększenie: 10 x
Regulacja dioptrii: +5/-5
Temperatura pracy: -25/+50 °C
Liniowe pole widzenia na 100 m: 21,8 – 12,4 m
Kątowe pole widzenia: 12,4 – 9,3 °
Czas pracy: 6.5 h
Zasilanie zewnętrzne: 8,4V – 15V
Wymiary: 200x86x59 mm
Waga: 350 g
Gwarancja: 36 mies.

 

Mam nadzieję, że ten wpis pomógł w zdobyciu informacji na temat termowizji oraz pozwolił odpowiedzieć na pytanie: jaki termowizor wybrać. Oczywiście modeli jest całe mnóstwo, ale myślę, że ten model jest pewnym kompromisem pomiędzy jakością a ceną.

Termowizor do testów udostępniła firma Delta Optical, za co bardzo dziękujemy.

Produkt można kupić na stronie internetowej: https://deltaoptical.pl/termowizor-pulsar-quantum-lite-xq30v

Wygodne przyciski

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.